W numerze 37, 4-10 września 2017 r. artykuł red. Katarzyny Burdy o szczurach p. t. „ATAK GRYZONI” z kilkoma moimi zdaniami o tych szkodnikach.

Szczur w pułapce

Jak powstrzymać plagę?

 

Atak gryzoni

 

Szczury opanowują polskie miasta. Dlaczego? Naukowcy stawiają sprawę jasno – sami jesteśmy sobie winni

 

Autor: Katarzyna Burda

 

Kraków, samo południe, ulica na starówce, jedna z najbardziej reprezentacyjnych w mieście. Jest lato, kręcą się turyści, sztukmistrze, uliczni grajkowie. Nagle na samym środku ulicy pojawia się spasiony, ogromny szczur wielkości małego kota. Ludzie odskakują przestraszeni, a zwierzę niespiesznym truchcikiem znika w jednej z bram. W tym samym czasie w Warszawie robotnicy przysłani przez administrację jednego z osiedli zakładają między blokami niezliczone pułapki na szczury. To konieczne, bo zwierzęta upodobały sobie tutejsze piwnice, przegryzają opony, niszczą zapasy i dawno już przegoniły żyjące tu kiedyś bezpańskie koty.

Szczurów jest w polskich miastach coraz więcej. Do niedawna za ich królestwo uważany był Wrocław, w którym – według szacunków – gnieździ się aż 2 miliony tych gryzoni. Służby miejskie obliczają, że ich liczba wzrosła kilkakrotnie po powodzi w 1997 roku i wciąż rośnie. Mnóstwo szczurów obserwuje się także w Krakowie, Warszawie i innych większych miastach. – Nie mamy dokładnych badań na temat liczebności w poszczególnych miastach, a szkoda, bo problem jest ogromny – mówi prof. Stanisław Ignatowicz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Szczury zagryzają ptaki wodne i koty, a co najgorsze – wciąż roznoszą groźne choroby.

Niepokonane od zawsze

Będzie to bardzo trudne – ostrzegają naukowcy. Szczury towarzyszą człowiekowi od co najmniej 10 tysięcy lat. „Dzisiaj człowiek i szczur to dwa najbardziej rozpowszechnione na Ziemi gatunki, które zamieszkują wspólnie niemal wszystkie istniejące ekosystemy. Szczurów nie ma tylko w regionach polarnych”, pisze Shea O’Neill z Ithaca University w Nowym Jorku. Dzisiaj miasta na świecie zamieszkują dwa gatunki szczurów – szczur czarny i szczur norweski, zwany też wędrownym. Ten drugi zdominował tereny całej Europy i jest właściwie jedynym szczurem występującym dziś w Polsce.

Nigdy nie był to jednak towarzysz pożądany. Szczur zawsze niszczył plony, roznosił zarazki, w tym jedną z najgorszych chorób w dziejach ludzkości – dżumę. Dzisiaj dzięki antybiotykom dżuma nie stanowi już takiego zagrożenia jak dawniej, a przypadki zachorowań w Polsce są bardzo rzadkie, ale to nie oznacza, że szczury przestały być groźne i że są jedynie mało przyjemnym widokiem miejskim. Wciąż przenoszą wiele groźnych chorób, z którymi nie radzą sobie naukowcy.

Długo można by wymieniać choroby, w których przenoszenie zaangażowane są szczury. Lekarze szacują, że w organizmach gryzoni na stałe zamieszkuje od 60 do 100 patogenów groźnych dla zdrowia człowieka. Z powodu zakażenia jednym z nich zaczęła wymiotować i gorączkować 2,5-letnia dziewczynka ze Słupska, którą przed dwoma laty pogryzł szczur podczas codziennego spaceru z matką. Szczur skoczył do wózeczka i ugryzł dziecko w rączkę, jak relacjonowała matka, ledwo dając się od niej oderwać. Dziecko natychmiast trafiło do szpitala, gdzie dostało zastrzyki przeciwko wściekliźnie i antybiotyki. Wróciło do zdrowia.

Szczury mogą być także nosicielami zupełnie nowych patogenów, o których do tej pory nie mieliśmy pojęcia i nie wiemy, jak się przed nimi bronić. Przekonał się o tym zespół bakteriologów i lekarzy z Columbia University, który zbadał 133 szczury z Nowego Jorku, jednego z najbardziej „zaszczurzonych” miast świata. Okazało się, że gryzonie były nosicielami nie tylko znanych wirusów i bakterii, wywołujących u człowieka ciężkie zatrucia pokarmowe, ale także hantawirusa seulskiego, nigdy dotychczas nie notowanego w USA.

Nie do zdarcia

Nie wiadomo, czy nosicielem groźnego wirusa są również szczury polskie, ale to całkiem możliwe, zważywszy na ogromną mobilność tych gryzoni i błyskawiczne przystosowywanie się do nowych terenów. Nigdy, mimo wielu prób, nie zdołaliśmy się ich pozbyć z naszych społeczności. Są niezwykle płodne – samica szczura rodzi sześć razy w roku, a w jednym miocie może być aż 12 młodych. Po kilku tygodniach i one są gotowe do rozmnażania. Są bardzo wytrzymałe fizycznie. Potrafią przeżyć upadek z wysokości 15 metrów, mogą wyskoczyć na wysokość nawet 2 metrów, na przykład po to, aby dostać się do tętnicy szyjnej dużego drapieżnika i ją przegryźć (zdarzały się nawet takie ataki na ludzi). Są w stanie przeżyć dwa dni, unosząc się na wodzie. Niestraszna im wilgoć i ciemności. Jedzą praktycznie wszystko, łącznie z fekaliami innych zwierząt, a najbardziej lubią to, co my wyrzucamy w miastach – resztki jedzenia, odpadki kuchenne, zawartość ścieków płynących miejskimi kanałami.

– I niestety, sami powodujemy, że szczurów jest w miastach coraz więcej – mówi prof. Ignatowicz. Człowiek marnuje jedzenie, a w dodatku rozrzuca je wszędzie, dokarmiając ptaki czy inne dzikie zwierzęta. A to nie one zjadają te resztki, ale szczury. – To dlatego ogromne ich stada pojawiły się ostatnio w parkach przy stawach, gdzie ludzie wyrzucają resztki chleba dla kaczek czy łabędzi – mówi prof. Ignatowicz. I apeluje, żeby nie dokarmiać dzikich zwierząt, bo korzystają na tym wyłącznie szczury.

Nie straszne im nawet koty. – Dla szczurów obecność bezdomnych kotów jest nawet korzystna, bo wzmacnia ich populację. Kot nie upoluje zdrowego i szybkiego szczura, jego łupem padają zwierzęta chore i stare. Co więcej, jeśli w jakimś bloku pojawi się kilka bezdomnych kotów, przegonią one szczury, ale te dołączą do grupy żyjącej w innym budynku, wzbogacając ich geny, co zawsze czyni zwierzęta zdrowszymi i silniejszymi – tłumaczy prof. Ignatowicz. Dlatego jedynym sposobem na szczury jest kompleksowe i nieustanne ich zwalczanie za pomocą środków chemicznych i mechanicznych. – Dzisiaj deratyzację wykonuje się niemal wyłącznie wiosną i jesienią, pomijając miesiące letnie, w czasie których szczury rozmnażają się najintensywniej. Dlatego rozkładanie trutek i pułapek powinno odbywać się przez cały rok – przekonuje naukowiec.

W dodatku trzeba to robić bardzo inteligentnie, żeby przechytrzyć gryzonie. Szczurowi nie można wyłożyć zwykłej trutki, po zjedzeniu której zaraz by zdechł. – Używamy specjalnych preparatów ze środkiem przeciwzakrzepowym, które nie zabijają od razu, ale sprawiają, że przy najmniejszym skaleczeniu czy urazie szczur się wykrwawia. W zależności od kondycji zwierzęcia trwa to od trzech do dziewięciu dni – mówi prof. Ignatowicz. Pozwala to odwlec śmierć w czasie, chodzi o to, żeby inne zwierzęta nie skojarzyły jej ze zjedzeniem karmy. W przeciwnym razie, widząc, że jeden szczur zdycha po posiłku, wszystkie inne w grupie będą tej karmy unikały jak ognia.

Bystrzaki z kanałów

To właśnie inteligencja pozwoliła szczurom zdobyć świat i tak znakomicie przystosować się do najróżniejszych warunków. Gryzonie te nie tylko są bardzo bystre, ale też umieją ze sobą współdziałać sprawnie niczym armia. Obserwowano np., że przemieszczając się kanałami, idą gęsiego i każdy trzyma w pysku ogon zwierzaka przed nim, żeby nie zgubić szyku.

Mają też świetną pamięć, zwłaszcza epizodyczną, pozwalającą na odtworzenie w mózgu ciągu następujących po sobie zdarzeń z przeszłości. Odpowiada ona m.in. za łączenie w umyśle określonych zapachów z miejscami. Do niedawna naukowcy sądzili, że szczury mają pamięć epizodyczną podobną jak inne ssaki i potrafią pomieścić w niej 3-4 zdarzenia. Ale Danielle Panoz-Brown psycholog z Indiana University dowiodła, że u szczurów pamięć ta jest o wiele pojemniejsza. Szczur przechowuje w pamięci epizodycznej ok. 30 zdarzeń i potrafi je powiązać w umyśle w logiczny ciąg.

To z pewnością pomaga im w dotarciu do miejsc, gdzie jest największa obfitość jedzenia. Ale nie tylko. Prof. David Foster z John Hopkins University School of Medicine ustalił, że wyjątkową zdolność zapamiętywania terytoriów szczury zawdzięczają hipokampowi. W tej części mózgu, zawiadującej pamięcią, znajdują się połączenia, których funkcje przypominają GPS, czyli rodzaj szczegółowej mapy, wdrukowanej w szczurzy mózg. – Szczur, zanim wyruszy w drogę, planuje dokładnie trasę i jest w stanie w swoim umyśle stworzyć rodzaj mapy – mówi prof. Foster. Jego zdaniem, te zdolności szczurów przewyższają nawet nasze umiejętności nawigacyjne.

Wydaje się też, że samo życie w miastach wpłynęło na ewolucję tych zwierząt, czyniąc je coraz bardziej inteligentnymi. Przed kilku laty naukowcy z University of Minnesota dowiedli, że szczurom, które przeprowadziły się do miast, rośnie mózg. Uczeni zmierzyli pojemność czaszki szczurów miejskich i porównali je z mózgami przedstawicieli tego samego gatunku, żyjących na łąkach i terenach wiejskich. Okazało się, że wszystkie zwierzęta z miasta miały większą pojemność czaszki. A ona oznacza większy mózg, który pomaga przystosować się do zupełnie nowego środowiska.

Przyszłość w rękach szczura

Dlatego dr Jan Zalasiewicz, polski uczony wykładający na angielskim University of Leicester, uważa, że przyszłość będzie należała do szczura – i to dosłownie, bo wygra on ze wszystkimi innymi zwierzętami bytującymi w pobliżu człowieka. – Kiedy na świecie wymrą duże zwierzęta, a ten proces już się rozpoczął, przy życiu pozostaną tylko małe ssaki, jak u schyłku epoki dinozaurów – twierdzi dr Zalasiewicz. Nie ma wątpliwości, że będą to szczury.

Kiedy szczury pozostaną jako jedyne w pobliżu człowieka, zaczną cieszyć się nieograniczonymi wręcz zasobami pokarmu. Możliwe, że wtedy zaczną rosnąć, o czym świadczą choćby obserwacje szczurów żyjących w zamkniętych ekosystemach wysp, twierdzi dr Zalasiewicz. Może nawet rozwinąć się u nich cecha zwana gigantyzmem, jak niegdyś u dinozaurów, które na początku były malutkie. Wśród gryzoni zdarzały się już przypadki gigantyzmu. Największy kopalny gryzoń Josephoartegasia monesi ważył prawie tonę i był wielkości byka, żył ok. 2-4 mln lat temu w Ameryce Południowej. Największy dzisiaj żyjący gryzoń to kapibara – może nawet do 80 kg.

Czy czeka nas przyszłość wśród gigantycznych, w dodatku piekielnie inteligentnych szczurów? Pewne jest tylko jedno: walka ludzi ze szczurami dopiero się rozpoczyna.