‘Mole spożywcze’ fruwają w dwóch hipermarketach na trzy

Rozmowa z profesorem Stanisławem Ignatowiczem z Katedry Entomologii Stosowanej SGGW w Warszawie

Larwa na cukierkuInternet regularnie informuje o tym, że w czekoladzie któregoś z renomowanych producentów wstrząśnięty klient znalazł – jak to się określa – żywe robaki. Firmy zarzekają się, że do zanieczyszczenia produktu doszło w sklepie. Daje Pan wiarę tym tłumaczeniom?

Daję, bo jako audytor często kontroluję zakłady produkcyjne. Audytów w zakładach jest tak dużo, że producenci, czy chcą, czy nie, muszą przestrzegać zasad higieny. Nie oszczędzają na usługach firm DDD (zajmujących się deratyzacją, dezynsekcją i dezynfekcją – red.). Za to w sklepach sytuacja jest fatalna. Około 2000 roku Dave Mueller, entomolog ze Stanów Zjednoczonych, zwrócił uwagę, że mamy w polskim handlu problem z omacnicą spichrzanką, potocznie nazywaną ‘molem spożywczym’. Sądziłem, że przez tych kilkanaście lat wiele się zmieniło, ale badania, które w ubiegłe wakacje przeprowadziliśmy ze studentami, wskazują, iż wcale nie jest lepiej. W aż 76 proc. hipermarketów są ‘mole spożywcze’. Ich larwy to właśnie te „robaki”, które później klienci znajdują w czekoladzie. Dla producentów to dramat, bo wszyscy, łącznie z fachowcami, od razu ich oskarżają. A często do zanieczyszczenia doszło w sklepie czy hurtowni. Można określić, na jakim etapie doszło do zanieczyszczenia żywności. Często to robię, nawet jako ekspert sądowy.

W jaki sposób badaliście sklepy?

Wybraliśmy niezawodną metodę, jaką jest wizyta w sklepie z ukrytym w kieszeni tzw. dyspenserem feromonów – to fiolka zawierająca feromon płciowy, do którego lgną samce ‘moli spożywczych’. Przebadaliśmy po 25 placówek handlowych różnych formatów w całym kraju. W 53 proc. stwierdziliśmy obecność omacnicy spichrzanki. Najbardziej zanieczyszczone były hipermarkety – 19 placówek, w przypadku dyskontów – 10, a małych sklepów – 11. Dyskonty nie wypadają tragicznie, bo wiele z tych sklepów to placówki nowe, w których mole nie zdążyły się jeszcze zadomowić. Sprawdzaliśmy też, czy w placówkach handlowych są pułapki na szkodniki. W hipermarketach praktycznie ich nie było, w mniejszych obiektach było nieco lepiej.

Dlaczego sklepy nie radzą sobie z problemem moli spożywczych?

Bo rządzi taniość. Dostawca ma dostarczyć tani produkt, więc kombinuje i zastępuje solidne opakowanie cieńszą folią gorszej jakości. A larwa omacnicy spichrzowej jest w stanie przedostać się przez otwór wielkości kropki. Dosłownie. Odkąd jeden z czołowych producentów bakalii zainwestował w grubą folię o solidnym zgrzewie, jakoś nie trafiają do mnie – a jestem konsultantem w takich sprawach – zlecenia w jego sprawie. Chodzi też o koszty usług DDD. Przetargi wygrywają firmy, które zaproponują najniższą cenę.

Sanepid nie ocenia skuteczności zabiegów prowadzonych przez te firmy?

Sprawdza, czy była wystawiona faktura za usługi. Nie wnika, kto i jak ją wykonał i dlaczego wyszło tak tanio. W dodatku przetargi lub konkursy ofert rozstrzygane są nie przez koordynatora ds. zwalczania szkodników – w każdym większym sklepie powinna być taka osoba – a przez pracowników działów finansowych, którzy nie mają pojęcia o skali problemu i dbają tylko o koszty. Właśnie stąd bierze się omacnica spichrzanka w co drugim sklepie.

To jak wybrać dobrą firmę DDD?

Kierować się jakością firmy i ceną – nie może być podejrzanie niska. Hipermarket powinien miesięcznie przeznaczać około tysiąca złotych na taką usługę. W skali roku to tylko 12 000 zł, czyli kropla w morzu obrotów takiej placówki. Warto też wynajmować firmy, które obsługują renomowanych producentów i cieszą się dobrą opinią.

Jakiego rodzaju produkty są najczęściej zanieczyszczone?

Sprzedawane na wagę cukierki w owijkach. Taki rodzaj opakowania nie stanowi dla omacnicy spichrzanki żadnej bariery. W dodatku sklepy nie przestrzegają zasady FIFO – cukierki z nowej dostawy są wysypywane do nieopróżnionych koszy, przez co słodycze, które są na dnie, mogą leżeć tam nawet latami. To dlatego część cukierków, które klient kupuje na wagę jest niemiłosiernie twardych, a część miękkich. Jeśli chodzi o czekolady, poprawiło się. Proszę porównać opakowania czekolady kiedyś, a dziś. Skończyła się robota dla świstaka z reklamy, który siedział i zawijał w sreberka.

Łagodna zima przekłada się na wzmożoną obecność moli spożywczych i innych szkodników w sklepach?

Problem faktycznie może być dotkliwszy niż zwykle, bo sporo owadów przetrwało w nieogrzewanych pomieszczeniach, np. magazynach. W maju już pojawią się muchy, które będą dokuczliwe nawet w sklepach wyposażonych w lampy owadobójcze, bo te zwykle są źle zamontowane.

Zdarzyło się Panu kupić zanieczyszczony produkt?

Trudno powiedzieć. Żona co i rusz coś wyrzuca, ale nie śmiałbym nikogo oskarżać, bo mamy w domu laboratorium, w którym hoduję omacnicę spichrzankę. W tym sensie nasz dom wygląda jak sklep.

Anna Terlecka