Moje wypowiedzi  do artykułu Pani Redaktor Katarzyny Burdy p. t. „ATAK BIEDRONEK”, który ukazał się w 'NEWSWEEK’, nr 39/2014.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nasze mieszkania wkrótce zaroją się od biedronek. Chroniąc się przed zimnem, będą wlatywały przez uchylone okna i balkony, obsiadały parapety, meble i podłogi. Tak jak w zeszłym roku. Te nietypowe biedronki, nie większe od normalnych, ale w różnych kolorach – bywają jasnożółte, są też czerwone, a nawet czarne – potrafią nieźle dokuczyć. Wydzielają silnie plamiący, nieprzyjemny w zapachu płyn obronny, którym mogą upstrzyć dywany i meble. Co gorsza, gryzą. Ich ukąszenia są piekące i nieprzyjemne. Przybyły do nas z Azji. – I w ostatnich kilku latach na dobre rozprzestrzeniły się w Polsce. Nie mają tu naturalnych wrogów, więc mnożą się na potęgę, niszcząc na domiar złego populację naszych biedronek – mówi prof. Stanisław Ignatowicz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

(…)OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Czasami przyroda jednak w obliczu inwazji obcego gatunku rośliny czy zwierzęcia uruchamia własne mechanizmy obronne i potrafi dać odpór najeźdźcom. Tak było w przypadku drobnego motyla szrotówka kasztanowcowiaczka, zawleczonego do Polski przed kilku laty z terenów byłej Jugosławii. – Kiedy szrotówek pojawił się w Polsce, myśleliśmy, że wymrą przez niego wszystkie nasze kasztanowce, bo jego larwy żerują w ich liściach – mówi prof. Ignatowicz. Szkodniki masowo się rozmnażały, bo, podobnie jak inne obce gatunki, nie miały na naszych terenach naturalnych wrogów. – Jednak ostatnio obserwujemy, że nasze ptaki i owady uczą się zjadać larwy szrotówka, zaczęły też go atakować pasożyty. Do tego zwalczaliśmy szkodnika chemicznie i wszystkie te sposoby walki razem wzięte zaczynają przynosić efekty – mówi prof. Ignatowicz.

 

Zapraszam też tu: http://www.tvagro.pl/PL-H23/3/713/grozne-biedronki-z-azji.html